czwartek, 29 grudnia 2016

3 propozycje na zimowo-świąteczne pazurki

Witam Was serdecznie po dłuższej przerwie, spowodowanej po trosze problemami prywatno-zawodowymi i brakiem natchnienia na umieszczanie ciekawych postów. Niestety mam tylko jedną twarz, dwie ręce i zanim coś gruntowanie przetestuję to troszkę czasu mija, a nie chce pisać opinii, której nie jestem pewna, tak dla samego pisania.

Dziś chciałabym Wam przedstawić 3 zdobienia zimowe. 2 mogą być również wykorzystane na zbliżającego się wielkimi krokami Sylwestra. Wszystkie zostały wykonane lakierami hybrydowymi.

1.     Pierwsze zdobienie wykonane przy pomocy pyłku Cameleon firmy Kabos Cosmetics. Zdobienie to wg. mnie jest bardzo szybkie w wykonaniu, ale zarazem efektowne. Coś specjalnie dla kobiet nie mających dużo czasu na malowanie paznokci.

Jak go wykonać?

- wykonujemy manicure hybrydowy. Na sam koniec utwardzamy topem Base & top firmy Kabos cosmetics. Następnie przecieramy suchym wacikiem bezpyłowym tak, aby usunąć warstwę dyspersyjną. Nie bójcie się, że cały wacik się przyklei i zostawi włókna, wszystko ładnie się ściera. :)
- przy pomocy palca lub pacynki do makijażu nakładamy pyłek i wcieramy w paznokieć, tak aby powstał efekt tafli. Nadmiar pyłku usuwamy pędzelkiem.
- następnie nakładamy top. Ja nakładam 2 cienkie warstwy, gdyż u mnie pyłki mają tendencję do szybkiego ścierania się, a ten sposób powoduje, iż mogę się cieszyć nienaruszonym zdobieniem przez 2 tygodnie :)



       Drugie zdobienie również wykonałam przy użyciu pyłku do zdobień. Tym razem firmy Indigo – efekt holo w odcieniu
       Fuchsia.
- Schemat jest taki sam jak przy poprzednim zdobieniu. Najpierw malujemy paznokcie wybranym lakierem.
- po utwardzeniu w lampie wcieramy pyłek. UWAGA: ten pyłek wcieramy na paznokieć z warstwą dyspersyjną.  
- nakładamy top. U mnie 2 cienkie warstwy.


       
3.     Trzecia i ostatnia propozycja jest typowo zimowa. U mnie zagościła jako zdobienie wigilijne, ale z powodzeniem można wykonać przez cały zimowy okres. Nie ma śniegu za oknem, to chociaż będziemy miały śnieżynki na paznokciach. :)

- wykonujemy tradycyjny manicure. Ja użyłam kolor So Sexy Kabos cosmetics, gdyż dla mnie jest to najpiękniejszy odcień czerwieni. Klasyczny, eleganci, z klasą, ale zarazem bardzo kobiecy i seksowny.
- na utwardzonej drugiej warstwie koloru (nie odtłuszczoną) namalowałam prosty wzór śnieżynki białą hybrydą. Dodałam kilka białych kropek i gotowe :) utwardzamy w lampie
- na ozdobione paznokcie nałożyłam dodatkowo Aurora Effect Indigo nails – piękny przeźroczysty lakier w maleńkimi drobinkami mieniącymi się na różowo.
- utwardzamy w lampie, pokrywamy topem, znowu utwardzamy, przemywamy odtłuszczaczem i proste zimowe zdobienie gotowe :)



Mam nadzieję, że powyższe zdobienia się Wam spodobają i zainspirują do wykonania własnych zimowych pazurków :)


Wszystkiego najlepszego w Nowym 2017 Roku!

wtorek, 11 października 2016

Maybelline – Lash Sensational - moja perełka wśród tuszy drogeryjnych

Po rozczarowaniu jakim był tusz Benefit – They’re real postanowiłam poszukać dobrego produktu na półkach drogeryjnych. Pomocne przy tym były promocje Rossmannowe -49%. W szufladzie mojej toaletki wylądowało parę nowych egzemplarzy…. :)

Dziś, po ponad 2 miesięcznym testowaniu chciałabym Wam przedstawić perełkę, którą udało mi się wyłowić zupełnie przez przypadek :)

Maybelline – Lash Sensational jest to jeden z najlepszych tuszy jakie dotychczas miałam. Opakowanie jest standardowe – niczym szczególnym się nie wyróżnia, ale nie jest pospolite. Ładnie wygląda na toaletce i bardzo wygodnie leży w ręku. Zaskoczeniem była dla mnie szczoteczka – ma różnej długości silikonowe włoski, dzięki czemu jesteśmy w stanie dotrzeć nawet do najmniejszych rzęs. Niestety do jej kształtu trzeba się przyzwyczaić. Nie raz skończyłam ze szczoteczką w oku :( ale jak nauczyłam się jak jej używać została moim ulubieńcem. Swoją trwałością dorównuje tuszom najlepszych marek wysokopółkowych.



Zalety:
- ładny, czarny kolor
- nie tworzy efektu pandy, nawet w wilgotnych warunkach
- nie kruszy się
- ładnie rozdziela rzęsy, nie tworzy efektu pajęczych nóżek
- po ponad 2 miesiącach używania jest nadal jak po otwarciu – nie zasycha, nie tworzy grudek
- pogrubia
- wydłuża rzęsy
- dobrze dozuje produkt - nie musimy wycierać szczoteczki nawet przy pierwszym użyciu
- wydajna
- cena - w promocji zapłaciłam mniej niż 20 zł


Wady:
- nietypowa szczoteczka, ale po kilka razach  przyzwyczajamy się do niej, więc ten punkt znika ;)


Co prawda mam jeszcze kilka mascar w zanadrzu, ale ta na pewno będzie moim ulubieńcem i przy najbliższej promocji ją zakupię.

Napiszcie, czy już go używałyście i jakie są Wasze opinie o tym tuszu? Może macie inne, godne polecenia mascary Maybelline?


poniedziałek, 26 września 2016

Moje wiosenne pazurki na jesień

Cześć,

Za oknem coraz bardziej widać nadchodzącą jesień, a na moich pazurkach nadal wiosna. :)
Nie jestem osobą, która dopasowuje paznokcie do pory roku. Zazwyczaj mailuje na kolor(y), na jaki(e) mam w danym momencie ochotę.

I tak ostatnio powstała poniższa stylizacja.
Do jej wykonania użyłam:
- baza - Harmony Gelish
- kolory (od lewej):
  • Wild Orchid - Kabos Cosmetics
  • Ombre: Holiday (Kabos Cosmetics) + Wild Orchid (Kabos Cosmetics)
  • Holiday (Kabos Cosmetics)
  • Freedom - Kabos Cosmetics
  • Na kciukach jest wykonane ombre z bardzo podobnych kolorów: French Lilac (Semilac) i Wild Orchid (Kabos Cosmetics)

    - top - Artistic



    Jak Wam się podoba? Napiszcie jak Wy zazwyczaj dobieracie kolory pazurków :)


    czwartek, 15 września 2016

    Recenzja balsamu ultranawilżającego Eveline Cosmetics



    Zarówno w okresie letnim jak i po nim szczególnie ważne jest dobre nawilżenie skóry. Letnie kąpiele morskie i słoneczne dają się we znaki naszej skórze. Dlatego istotne jest stosowanie kremów z wysokimi filtrami, ale również stałe nawilżanie naszej skóry. Z doświadczenia wiem, że ciężko znaleźć dobry balsam. Niektóre się nie wchłaniają, inne łuszczą, jeszcze inne pozostają lepkie na skórze. Poniżej chciałam przedstawić balsam, który sprawdził się u mnie w cieplejsze i chłodniejsze dni. Nie spełnia oczywiście w 100% zapewnień producenta, ale jako ultralekki balsam na upalne dni sprawdza się znakomicie.



    Produkt kupujemy w zwykłej, białej butelce z pompką. Pompka jest bardzo dobrym pomysłem, gdyż nie zanieczyszczamy kosmetyku poprzez aplikację bezpośrednio z opakowania, oraz ułatwia dozowanie. Balsam ma pojemność 500 (moja butelka ma 30% produktu gratis), więc na pewno wystarczy nam na długo. Gorzej jak się z nim nie polubimy….

    Konsystencja jest lekka i przyjemna w stosowaniu. Balsam bardzo dobrze się rozsmarowuje i niemal natychmiastowo się wchłania (mam suchą skórę), nie pozostawia lepkiej warstwy i nawet w upalne dni się nie wałkuje i nie spływa, co jest jego niewątpliwą zaletą. Jest również prawie bezzapachowy (przypomina krem Nivea), wiec będzie idealny dla osób preferujących lekkie zapachy w kosmetykach.
    Producent zapewnia o superskoncentrowanej, szwajcarskiej formule, o przedłużonym 24 godzinnym działaniu nawilżającym, zmniejszającym szorstkość i łuszczenie skóry. Balsam zawiera składniki aktywne takie jak:
    - kwas hialuronowy – myślę, że tego składnika nie muszę przedstawiać. W Składzie znajduje się w połowie spisu, wiec jak na tak taki produkt wysoko.
    - masło shea – przeciwdziała wysuszeniu i utracie wody. Regeneruje i zmniejsza uczucie szorstkości. Masło znajduje się troszkę bliżej niż w środku długiej listy składników aktywnych, więc nie jest źle :)
    - olej kokosowy – silnie odżywia i nawilża skórę. Tu na samym początku składu, a mimo to konsystencja balsamu nie jest ani trochę tłustawa.
    - mocznik (urea) – mocznik przenika przez warstwę rogową naskórka, dzięki czemu nawilża, zmiękcza, a w większych stężeniach (tu jest drugi w składzie złuszcza zrogowaciały naskórek.
    Wit A+E+F – wit A - Wyraźnie poprawia wygląd skóry, uelastycznia, odmładza. Wit E - poprawiają elastyczność naskórka, hamują proces starzenia poprzez neutralizację wolnych rodników. Wit F – odżywia i nawilża.

    Ogólnie balsam oceniam na dobry. Przy regularnym stosowaniu balsam rzeczywiście nawilża (może nie na 24H), stan skóry jest wyraźnie poprawiony. Nie zauważyłam występowania suchych skórek, skóra wydaje się miękka i gładka. Według mojej opinii będzie się nadawał do wszystkich skór (może poza bardzo suchymi, aczkolwiek tu bym zaryzykowała zakup i częstsze stosowanie), bardzo ładnie się wchłania i nie pozostawia tłustych, lepkich warstw. Szczególnie polecam na lato, gdyż w zimę możemy używać czegoś „cięższego” w konsystencji.


    Cena: ja za moje opakowanie 500 ml zapłaciłam ok 20 zł.


    Stosowałyście balsamy tej firmy? Czekam na Wasze opinie i polecenia :)

    poniedziałek, 12 września 2016

    Tanio nie znaczy źle - recenzja szponów New Anna Cosmetics

    Większość z nas ma przeświadczenie, iż za dobry produkt trzeba dużo zapłacić. Ale czasami nawet za parę złotych możemy znaleźć produkt warty uwagi. O czym mowa? Jeżeli jesteście ciekawe zapraszam do czytania dalej :)

    Swoje zakupy kosmetyczne, za wyjątkiem produktów zużywanych na bieżąco, robię zawsze na targach kosmetycznych Beauty Forum. W tym roku moją uwagę zwróciła polska firma, którą pierwszy raz widziałam na targach – New Anna Cosmetics. Bardzo miła Pani zaczęła zachwalać (jak to zawsze sprzedawczynie ;)) szampony firmy i prezentować zapachy. Od pierwszego powąchania ujął mnie zapach szamponu Granat + palma sabałowa. Gdy zapytałam o cenę nie uwierzyłam…. 3 zł za butelkę 300 ml. Pomyślałam: a co mi tam, najwyżej będę miała do mycia pędzli. Bardziej dla miłej Pani niż z potrzeby zakupiłam 3 sztuki po 300 ml i 1 sztukę większą, o zapachu wiśni. Ale teraz o 3 szamponach 300ml, które już używałam/zużyłam.

    Jak już pisałam zakupiłam 3 rodzaje szamponów:

    Granat + ekstrakt z palmy sabałowej – przeciw wypadaniu włosów, nadający obojętności ekstrakt z palmy sandałowej zapobiega tworzeniu się DTH (hormon, który odpowiada za wypadanie włosów), co zapobiega wypadaniu włosów.

    Mięta + limonka – do codziennej pielęgnacji wszystkich typów włosów. Nawilża, regeneruje włosy nadając im lekkość i świeżość.

    Mango + lychee – odżywcza i nawilżająca kuracja dla włosów suchych i normalnych. Wzmacnia, chroni przed szkodliwym wpływem czynników zewnętrznych. Włosy stają się miękkie i śliniące.



    Już dla samego zapachu szampony zachęcają do używania. Niestety nie zauważyłam mniejszego wypadania (akurat w trakcie używania borykałam się z nadmiernym wypadaniem moich włosów), dodania objętości, czy wzmocnienia. Ale, co bardzo ważne szampon nie spowodował większego wypadania (a takie historie już przeżywałam przy bardzo drogich szamponach), wzmożonego przetłuszczania się włosów (a moje niestety się przetłuszczają dość mocno, nawet przy szamponach dedykowanych do tego rodzaju włosów), nie uczulił. Moje włosy zachowywały się jak po droższych szamponach drogeryjnych np. Fructis, Nivea, Shauma, czy nawet dużo droższych typu Revlon przeznaczonymi do salonów fryzjerskich (recenzja już niedługo).
    Dlaczego więc płacić kilkanaście złotych, jak mamy tą samą jakość za dużo niższą cenę?

    Opakowanie niczym się nie wyróżnia. Ot, zwykła biała butelka z naklejką z przodu. Szampon dobrze się dozuje, nie rozlewa na boki pojemnika. Jest dość wydajny – na moje włosy długości do łopatek nakładałam ilość dużej łyżki. Niestety zapach nie utrzymuje się tak długo jak bym sobie tego życzyła (po jakiś 30 minutach nie czuć go na włosach), ale nie wymagajmy też za dużo :)
    Jak dla mnie super. Na pewno zakupię kolejne opakowania przy okazji targów :)

    W jednej z aptek Internetowych znalazłam cenę regularną: za 300 ml – 6,90 zł, więc dość przystępna cena.


    Stosowałyście produkty tej firmy? Jakie są Wasze opinie?


    poniedziałek, 5 września 2016

    Pyłki Super Shine

    cześć Dziewczyny,

    Dziś chciałabym Wam przedstawić efekty zabawy nowymi pyłkami Super Shine – Kabos Cosmetics

    Od lewej: Puder Dragonfly (mój ulubiony, ślicznie się mieni na zielono, niebiesko, różowo, fioletowo - w zależności od oświetlenia :) Puder Dragonfly bardzo ładnie wygląda również na jasno niebieskim lakierze – daje delikatną różowawą poświatę.), Mirror (w rzeczywistości jest srebrny, na zdjęciu wychodzi bardziej złoty), i Cameleon.

    Pyłki zostały położone na kolor czarny -  Dark Night.



    Sposób aplikacji:
    - przygotowujemy paznokcie do wykonania stylizacji (usuwamy skórki, opiłowujemy paznokcie, matowymi, odtłuszczamy)
    - baza –> utwardzamy w lampie
    - kolor (u mnie 2 warstwy) –> utwardzamy w lampie
    - top -> utwardzamy w lampie
    - przecieramy suchym wacikiem bezpyłowym
    - aplikujemy pyłek i wcieramy w paznokieć (próbowałam również aplikatorem do cieni, ale lepszy efekt uzyskałam palcem. Aplikator się porwał :( )
    - nadmiar pyłku usuwamy przy pomoc wacika bezpyłowego lub pędzelka
    - top –> utwardzamy
    - przemywamy cleanerem naszą stylizację


    Jeżeli chcecie urozmaicić swój manicure – gorąco polecam! :)

    Dajcie znać jak Wam się podoba i czy same używacie pyłków do swoich stylizacji.

    czwartek, 25 sierpnia 2016

    Pazurki hybrydowe 34 neon Kabos Cosmetics

    Witajcie,

    Dziś chciałabym się podzielić z Wami moimi nowo zrobionymi paznokciami. Do wykonania stylizacji użyłam lakieru hybrydowego nr 34 neon z firmy Kabos Cosmetics. Ten kolor najbardziej podoba mi się sam, więc nie zdobiłam dodatkowo paznokci i nie nakładałam pyłków.



    do wykonania stylizacji użyłam:
    baza - Harmony Gelish
    kolor - Kabos Cosmetics neon 34
    top - Artistic
    cleaner - Kabos Cosmetics

    Jak Wam się podoba ten kolor i efekt jaki daje na paznokciach?

    wtorek, 23 sierpnia 2016

    Zabieg keratynowy Encanto - czy warto?


    Niejedna z nas marzy o pięknych, gładkich i lśniących włosach. Takich, które się nie puszą, zawsze wyglądają na świeże i zadbanie, nie wypadają. Niestety ciągłe modelowanie, suszenie, używanie produktów do stylizacji przyczyniają się do pogorszenia kondycji naszych włosów. Jak zatem osiągnąć złoty środek? Zdrowe włosy bez konieczności wyglądania jak poniższa kura?



    Dziś chciałam podzielić się z Wami efektami keratynowego prostowania włosów. Wiem, że są zwolenniczki i przeciwniczki tego zabiegu, ale nie można zaprzeczyć, że efekty są rewelacyjne. Sam zabieg  trwa ok. 3-5h w zależności od długości włosów, a rezultat utrzymuje się od 2 do 6 miesięcy. Cena uzależniona jest od długości włosów - koszt zabiegu w salonie fryzjerskim waha się do 600 do 1000 zł.

    Keratynowe prostowanie włosów – na czym polega?

    Zacznijmy od tego, że wyprostowanie włosów jest efektem ubocznym zabiegu, aczkolwiek myślę, że 99% kobiet wykonuje go właśnie ze względu na ten efekt.  :) Sam w sobie zabieg polega na dostarczeniu keratyny (naturalnego budulca włosów)  do włosa i wypełnieniu jej niedoboru. Za pomocą prostownicy nagrzanej do 200-230 stopni wprowadzamy preparat wgłąb włosa. Pod wpływem ciepła łuski włosa otwierają się, a keratyna wnika w ich strukturę i dokładnie wypełnia ubytki. Następnie trzymamy preparat 30 min na włosach, łuski włosa zostają zamknięte, a ich struktura zostaje zrekonstruowana. Efektem jest natychmiastowe odżywienie, regeneracja i tytułowe prostowanie. W związku z tym zabieg jest alternatywą dla prostowania prostownicą czy sztucznych, chemicznych preparatów prostujących. Zabiegowi może poddać się każdy kto chce mieć odżywione i piękne włosy. Najlepsze efekty uzyskujemy przy cienkich i puszących się włosach.

    Bardzo ważne jest, aby:
    - Na 2 tyg. przed i po zabiegi nie farbować ani nie obcinać włosów
    - Po zabiegu myć włosy szamponami bez SLS i SLES (detergenty syntetyczne), parabenów, gdyż przyspieszają one wypłukiwanie się keratyny z naszych włosów.
    - zrezygnować z produktów do stylizacji zawierających alkohol, gdyż wysuszają one włosy
    - niektóre źródła podają, aby po zabiegu nie myć głowy przez 2-3 dni
    - możemy spotkać się z opiniami, aby nie wiązać gumką  i zagniatać włosów przez pierwsze 3 dni po wykonaniu zabiegu.

    Do dwóch ostatnich punktów mam mieszane uczucia, gdyż wiązałam włosy po zabiegu i nie zauważyłam załamań, czy zagnieceń włosów.

    Teraz trochę ode mnie:

    Zabieg wykonuję na sobie oraz klientkach już ponad 3 lata. Na własnych włosach z częstotliwością co 4-6 miesięcy, wtedy gdy widzę pogarszającą się kondycje moich włosów.  Zabiegi wykonuję preparatami firmy Encanto.
    Po zabiegu poza oczywistym wyprostowaniem włosów, są one gładkie, nawilżone (śliskie w dotyku), zregenerowane, nie puszą się gdy jest wilgoć. Niestety u mnie całkowicie proste włosy zostają na około miesiąc od zabiegu. Według mnie jest to kwestia grubości włosów. Skoro najlepiej zabieg trzyma się na słabym i cienkich, to na grubych będzie niestety gorzej. Ale ja jestem chyba w tym 1% kobiet, które go wykonują ze względu na walory pielęgnujące :)
    Doradzam również, aby za każdym razem po umyciu włosów dokładnie je wysuszyć. Jest to bardzo ważne, gdyż w przypadku włosów podatnych na skręt w wilgotnych warunkach zaczną się po prostu falować.

    Na zdjęciu możecie podziwiać efekt prostowania wykonany na mojej klientce.




    Co sądzicie o tym zabiegu? Należycie do zwolenniczek, czy przeciwniczek?


    czwartek, 11 sierpnia 2016

    5 kroków do pięknej skóry (nie tylko) przed ślubem

    Wiosna i lato to nie tylko słońce, lody, plaża, ale również bardzo intensywny czas dla młodych par, które czekają na najważniejszy dzień w swoim życiu. Szczególnie w tym dniu kobieta powinna wyglądać nienagannie. Z tego powodu zostawienie tego tematu na ostatnią chwilę będzie wielkim błędem. Co zrobić, w tym dniu w pełni czuć się wyjątkowo i wyglądać zjawiskowo?? Poniżej kilka moich rad, które będą pomocne w codziennej pielęgnacji  niezależnie od tego, czy planujemy ślub, czy nie.

          1. Zacznij od dobrego demakijażu. Jest to czynność bagatelizowana, jednakże bardzo ważna w codziennej pielęgnacji skóry. Jeżeli malujesz się na co dzień konieczne jest dokładne oczyszczanie skóry. Samo mleczko, czy płyn do demakijażu./micelarny nie usunie w 100% wszystkich zanieczyszczeń. Po wstępnym demakijażu należy oczyść twarz dodatkowo żelem/pianką do mycia twarzy. Jeżeli położymy się spać z „brudną buzia” nasze pory będą zapchane, a co się z tym wiąże możemy spodziewać się wielu niedoskonałości, nie wspominając o bardziej dotkliwych dolegliwościach takich jak: zapalenie spojówek, czy łamanie/wypadanie rzęs. Demakijaż należy wykonywać w określony sposób, nie energicznymi ruchami, aby nie rozciągać skóry wokół oczu, która jak wiemy jest bardzo delikatna. Nie należy trzeć płatkami w prawo i w lewo, ale przytrzymać je przez kilkanaście sekund i delikatnie „ściągnąć” je w dół. Czynność powtarzamy dopóki nie usuniemy całości. 

          2. Tonizowanie – nie jest to czynność konieczna, ale mile widziana :). Używanie toniku jest ważne dla przywrócenia naturalnego pH skóry oraz jej odświeżenia. Dzięki tej szybkiej czynności będziesz się czuć czysto, miło i przyjemnie.  
       
          3. Serum – serum jest często przez nas ignorowane. A szkoda…..w serum zawarte jest bardzo dużo składników aktywnych, które pomogą przywrócić/zachować skórę w dobrej kondycji przed wielkim dniem. Możesz używać serum przy zabiegach na twarz (o tym zaraz), lub samodzielnie 1-3 razy w tygodniu, w zależności od kondycji skóry. 
          
          4. Maski – dzisiejszy rynek oferuje nam wiele różnego rodzaju maseczek na twarz, które z powodzeniem można wykonać w domu. Może w ramach relaksu i chwili wytchnienia od codziennych obowiązków zafunduj sobie "Wieczór SPA (np. z Świadkową). Zrób peeling twarzy, nałóż serum, potem maskę i korzystaj z wolnego czasu. Całość zabiegu oczywiście trzeba zakończyć nałożeniem kremu na twarz. I mini zabieg gotowy :)

          5. Nawilżanie/kremy – czynności nie do pominięcia. I nie chodzi tu tylko o nawilżanie zewnętrzne. Możemy używać super kremów o bardzo dobrym składzie, jednak nic tak nie pomoże naszej skórze jak woda! Należy pić min. 2 litry dziennie, a nasz organizm nam za to podziękuje. Wówczas wszystkie „dodatki” w postaci kremów będą tylko wzmacniały efekt promiennej skóry. Jeżeli chodzi o nawilżanie kremami - na oczyszczoną skórę rano i wieczorem aplikujemy krem. Pewnie to nie jest nic nowego i odkrywczego, ale pamiętajmy, że wielka pielęgnacja zaczyna się od małych, systematycznych kroków. ;)



    To były ważne elementy pielęgnacji domowej. Ale może warto oddać się w ręce profesjonalisty??

    Zabieg w salonie kosmetycznym – to jest opcja oczywiście najbardziej wskazana i najprzyjemniejsza dla nas. Nic tak nie relaksuje i nie koi nerwów jak masaż twarzy przy świecach i akompaniamencie relaksującej muzyki……a do tego wykwalifikowana kosmetyczka dobierze nam serię zabiegów dopasowaną do naszego typu i kondycji skóry. Jednak nie każda z nas ze względów finansowych lub czasowych może sobie pozwolić na to rozwiązanie. W tym przypadku polecam zastosowanie pkt. 4. Jeśli jednak jesteśmy w stanie na miesiąc przed wielkim dniem spędzić ok. 3 godziny tygodniowo w salonie to super. Ale nie eksperymentuj - idź do sprawdzonego i zaufanego salonu i kosmetyczki. Jeżeli nie chodziłaś nigdy na tego typu zabiegi sprawdź w Internecie opinie o danym salonie. To na pewno pomoże w wyborze! Polecam 2-3 zabiegi w tygodniu na miesiąc, dwa przed ślubem. Oczywiście nie zapominamy o pielęgnacji domowej!

          Jakie są Wasze ulubione zabiegi salonowe/domowe?

    poniedziałek, 1 sierpnia 2016

    Dwufazowy płyn Miceralny Garnier

    Obiecałam sobie, że przez najbliższe 2 miesiące nie zamieszczę posta o produkcie/tach do demakijażu, żeby Was nie zanudzić, ale….. musiałam :)

    Po niewypale z płynem Dermedic udałam się na zakupy, żeby nabyć tak zachwalany przez wszystkich i (podobno) niezawodny Płyn Miceralny Garnier, a wyszłam jak to kobieta z innym, aczkolwiek podobnym produktem. I bardzo się cieszę z mojej decyzji. Jeżeli chcecie wiedzieć dlaczego… zapraszam do czytania :)

    Moją uwagę przyciągnęła etykieta „nowość”. Jak zwykle muszę chociaż króciutko zobaczyć co nowego zawitało na półkach. Moją uwagę przykuł fakt, że jest to płyn miceralny dwufazowy. Wcześniej używałam płyn do demakijażu oczu z tej firmy i byłam zadowolona. I tak ów płyn znalazł się w moim koszyku. I jest to miłość od pierwszego użycia :) Ale po kolei…

    Ostatnimi czasy bardzo fascynuje mnie pielęgnacja olejkami, więc byłam bardzo ciekawa odczuć na skórze. Wydawałoby się, że będzie tłusty pozostawiając nieprzyjemny film na skórze. Nic bardziej mylnego! Myślę, że dzięki zawartemu olejowi płyn bardzo dobrze rozpuszcza nawet wodoodporny makijaż, ale nie pozostawia nieprzyjemnego uczucia tłustej, lepkiej, zapchanej skóry. Przed użyciem płyn należy wstrząsnąć, aby wymieszać ze sobą warstwę emulgującą i emulgator. 



    Po wymieszaniu, płyn ma barwę delikatno-blado pomarańczową. Zapach jest bardzo miły, delikatnie słodkawy. Ciężko go opisać – to trzeba powąchać! :) Mi od razu przypadł do gustu. Nie lubię bardzo perfumowanych kosmetyków, ale używając kosmetyków bezzapachowych czegoś mi brakuje. Nawet dla miłośników bezzapachowych kosmetyków będzie znośny. Czym poza zapachem mnie jeszcze oczarował? Bardzo dobrze oczyszcza! Zarówno oczy jak i twarz. Koniec z uciążliwym tarciem i rozmazywaniem tuszu po twarzy ;). Z tym płynem możemy delikatnie i bez uszkodzeń oka zmyć nawet mocny, wieczorowy makijaż. Również nie szczypie w oczy. Płynem (tradycyjnie) zmywam całą twarz i oczy, przemywam potem żelem do mycia twarzy i mam pięknie oczyszczoną twarz gotową do nakładania kremu. Płyn mnie nie uczulił ani nie podrażnił skóry. Nie wiem jak się będzie zachowywał (i ciężko mi to przewidzieć) w przypadku skór tłustych (np. czy nie będzie zapychający), ale serdecznie i gorąco polecam wszystkim skórom suchym! :)

    Płyn na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie wydajnego. Używam go ponad 3 tygodnie, a ubytek jest niewielki (jak widać na zdjęciu). Opakowany jest w plastikową buteleczkę charakterystyczną dla płynów tej marki. Butelka mimo dużych rozmiarów (400ml) dobrze leży w dłoni, nie wyślizguje się. Dla mnie jest to dodatkowy plus, gdyż widzę ile kosmetyku jeszcze mi zostało (i kiedy trzeba iść na kolejne zakupy :)) Bardzo dobrze wyprofilowany korek nie wylewa produktu na boki, nie dozuje go również za dużo wylewając na wacik. 

    Cena - ok 20 zł za 400 ml.

    Jakie są Wasze opinie na temat produktów firmy Garnier?

    poniedziałek, 18 lipca 2016

    Projekt denko vol. 1

    Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo lubię posty i filmiki typu: ulubieńcy, projekt denko, bilansy kosmetyczne etc., więc na swoim blogu również postanowiłam zamieścić post tego typu.
    Mam nadzieję, że się Wam spodoba :)

    To lecimy z produktami, których ostatnio używałam:

    Clinique Repair uplifting SPF 15 - mocno nawilżający krem o lekkiej konsystencji, który działa liftingująco oraz pomaga w zauważalny sposób napiąć i ujędrnić skórę twarzy i szyi. Dzięki filtrowi UV zapewnia ochronę przeciwsłoneczną i zapobiega powstawaniu nowych zmarszczek. Unikalna formuła pomaga skórze przezwyciężyć grawitację odbudowując naturalną strukturę kolagenową. Pomaga odbudować sprężystość i jędrność, pomaga widocznie wygładzić zmarszczki mimiczne. Krem jest bardzo przyjemny w użyciu, szybko się wchłania i bardzo dobrze się sprawdza jako baza pod makijaż. Niestety jest mało wydajny – opakowanie 15 ml stosowane na twarz zużyłam w mniej niż miesiąc. Był to za krótki czas, aby zauważyć jakiekolwiek efekty. Na ten krem się już nie skuszę, ale zamierzam przetestować jeszcze dwa kremy tej firmy, które grzecznie czekają na swoją kolej w mojej szufladzie kosmetycznej :)




    Żel do mycia twarzy Yves Rocher hydra vegetal – tej firmy chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Chociaż sklepy można znaleźć w niemal każdym centrum handlowym jest to pierwszy produkt, na który się skusiłam po pozytywnych opiniach siostry. Kupiłam żel do twarzy, szampon i odżywkę do włosów oraz kilka żeli do mycia ciała.

    Ale teraz o żelu do twarzy….

    Przeznaczony jest dla cery normalnej i mieszanej, ale biorąc pod uwagę właściwości, świetnie się sprawdził na mojej suchej skórze. Produkt bardzo dobrze zmywa makijaż, nie pozostawiając przy tym uczucia ściągnięcia. Skóra jest świeża, oczyszczona, i ma zdrowy wygląd. Jest bardzo łagodny, dlatego z powodzeniem może być stosowany przez alergików i osoby o wrażliwej cerze. O jego dobrym składzie świadczy również fakt, iż się nie pieni tzn. że nie zawiera chemicznych środków spieniających. Ma konsystencję żelową, lekko wodnistą. Jest wydajny, a niewielka ilość wystarczy, aby dobrze oczyścić całą twarz. Zapakowany z tubkę (mimo iż plastikową to ładnie wyglądającą na półce) o pojemności 125 ml. W cenie regularnej kosztuje ok 33 zł, ale w promocji można go kupić za ok 25 zł. Gorącą polecam, ja na pewno skuszę się jeszcze nie raz :)




    Płyn do domekaijażu Dermedic i Lierac – o tych produktach jest osobny post. Jak nie czytałyście – zachęcam (link). Dla przypomnienia: produkt Dermedic nie spełnił oczekiwań (zamiast zmywać, rozmazywał makijaż), produkt Lierac - był jak najbardziej ok.


    Serum Bandi – firmę Bandi znam i regularniej używam jej produktów od 12 lat. Jak dotąd żaden ich kosmetyk mnie nie zawiódł. Na pewno jeszcze nie jeden raz przeczytacie o produktach tej marki :) Serum intensywnie nawilżające jest przeznaczone do każdego rodzaju cery, a szczególnie suchej i odwodnionej. Dzięki zawartości aktywnych składników nawilżających takich jak kwas hialuronowy, mukopolisacharydy, gliceryna, pantenol oraz witaminy A i E, skóra przy regularnym stosowaniu pozostaje nawilżona, ma zdrowy i promienny wygląd. Serum z powodzeniem może być stosowane przez osoby z tłustą cerą, gdyż każdy rodzaj skóry, zarówno sucha jak i tłusta, wymaga głębokiego nawilżenia. Nie zauważyłam spłycenia zmarszczek jak deklaruje producent, jednak twarz pozostaje miękka i w tak dobrej kondycji, że można to wybaczyć. :)
    Co ważne zarówno serum jak i reszta produktów mogą być stosowana przez osoby o skórze wrażliwej, gdyż nie uczulają. Na uwagę zasługuje również opakowanie. Moje jest w wersji profesjonalnej, przeznaczonej do gabinetów kosmetycznych, ale wersja detaliczna również posiada opakowanie z pompką. Dla mnie ze względu na higienę jest to duża zaleta. Nie lubię kremów w słoiczkach. Nawet wybierając preparat szpatułką, zawsze dostanie się jakieś zanieczyszczenie. W tym przypadku nie mamy tego problemu. Serum dostępne jest w HEBE, ale polecam sprawdzać na stronie internetowej Bandi(link), gdyż czasem można upolować różne promocje.



    Krem do twarzy i krem pod oczy Organique – poprzedni post opisywał te dwa produkty(link). Dlatego napiszę krótko – gorąco polecam. Na pewno kupię jeszcze nie jedno opakowanie :)


    Ostatnio kupiłam również konturówkę Nyx – Ombre lips, krem i żel do rąk, lampę CFLL, puder RCMA, podkład Loreal Infallible – recenzje już niedługo :)


    Używałyście któryś z wyżej wymienionych produktów? Jakie są Wasze ? opinie? :)


    Pozdrawiam cieplutko.

    czwartek, 7 lipca 2016

    Moje urlopowe pazurki

    Cześć dziewczyny,

    Dziś wrzucam zdjęcia moich pazurków, które wykonałam z okazji wyjazdu na wyczekany urlop :)

    Pazurki wykonane lakierami hybrydowymi:

    - jasny niebieski - Freedom firmy Kabos Cosmetics
    - niebieski - Bubble Gum firmy Kabos Cosmetics
    - biały firmy Mollon Pro
    - baza jak zawsze Gelish Harmony
    - top tradycyjnie Artistic

    Na jednym paznokciu wykonałam zdobienie ombre kolorami: białymi i jasno niebieskim + efekt syrenki Indigo nails.

    Jak Wam się podoba takie połączenie?

    Jakie są wasze wakacyjne zdobienia?


    czwartek, 30 czerwca 2016

    Prawie idealny krem - Organique Eternal Gold

    Prawie od 10 lat poszukuję idealnego kremu…. Tego jednego jedynego….. i niestety na dzień dzisiejszy mi się to nie udało :( ale dzięki tym poszukiwaniom znalazłam bardzo dobry krem, który mogę z czystym sumieniem polecić posiadaczkom cer suchych i bardzo suchych. Jeżeli jesteście ciekawe – zapraszam do dalszego czytania :)

    Firma Organique jest mi znana już od bardzo dawna. Do dnia dzisiejszego próbowałam jedynie ich maseł do ciała i niestety żałuję…. W serii Eternal Gold znajdują się dwa, w mojej opinii bardzo dobre produkty: krem pod oczy i krem do twarzy. Seria polecana jest dla skóry dojrzałej, jednak ja jako posiadaczka skóry bardzo suchej odczuwam efekty starzenia znacznie wcześniej. Chcąc pozbyć się pierwszych zmarszczek (szczególnie pod oczami) zdecydowałam się na zakup.

    Golden anti aging cream – krem bogaty w dużą ilość składników aktywnych (z resztą jak większość produktów tej firmy). Znajdziemy w nim m.in. olej z soi, masło shea, ekstrakt z owoców: maliny, truskawki, kiwi, jabłka, brzoskwini, papai, ogórka oraz lawendy. Krem mimo iż nawilżający, nie jest jak większość produktów tego typu. Duża ilość składników aktywnych jest wyczuwalna – nie jest to zwykły krem oparty na wodzie, glicerynie, który momentalnie wchłania się jak woda. Przy aplikacji czujemy, że wsmarowujemy „coś więcej”. Według producenta krem jest bardzo nawilżający, przeciwzmarszczkowy, napinający i wygładzający. Przy sumiennym stosowaniu rano i wieczorem skóra wygląda na zdrową, promienną, nawilżoną. Krem nadaje się idealnie jako baza pod makijaż (podkład aplikowałam ok. 8 min po nałożeniu kremu, po jego całkowitym wchłonięciu). Niestety nie zauważyłam zmniejszenia zmarszczek. Gdyby nie to uznałabym krem za idealny. Cena jest również przystępna jak na jakość kremu – za 50 ml zapłacimy 99 zł. Dodam, iż kremik jest wydajny - wystarczył ma na prawie 3 miesiące.



    Golden anti wrinkle eye cream – krem pod oczy również jest oparty na naturalnych składnikach jednak porównując skład z kremem do twarzy jest ich mniej. Przy regularnej aplikacji doskonale nawilża i odżywia okolice oczu. Dzięki temu ani podkład ani korektor nie waży się, a po przypudrowaniu doskonale trzyma się cały dzień. Mimo iż nie zmniejszył/zniwelował zmarszczek pozostawił skórę w bardzo dobrej kondycji. Na pewno kupię go ponownie.

    Oba kremy są zapakowane w ładne tekturowe opakowanie, a sam słoiczek jest wykonany z grubego szkła, także mimo upadku nic się nie potłucze (ewentualnie poza terakotą :)). Krem ma delikatny zapach i nawet osobom nie lubiącym zapachowych kosmetyków na pewno się spodoba.

    Używałyście produktów Organique z tej serii? Przypadły Wam do gustu? Napiszcie, jakie są Wasze ulubione kremy.

    czwartek, 23 czerwca 2016

    Demakijaż – co dzienna przyjemność, czy przykra konieczność? Porównanie płynów micelarnych Dermedic Hydrain i Lireac

    Skuteczny demakijaż jest podstawą pielęgnacji skóry. Oczywiście każda kobieta ma swój własny, ulubiony sposób usuwania makijażu, używając swojego ulubionego preparatu. Są zwolenniczki płynów micelarnych, mleczek, pianek, a także zwykłego mydła z wodą. Jeżeli jest to sposób dobry dla skóry – dlaczego nie?

    Dziś chciałabym omówić 2 preparaty, które ostatnio stosowałam do demakijażu. Jeden z nich sprawił, że ta prosta niby czynność stała się koszmarem……

    Płyn Micelarny Dermedic Hydrain+ 



    Preparat w swoim składzie zawiera m.in. wodę termalną, kwas hialuronowy, co jest jego zdecydowaną zaletą. Posiada również alantoinę, która ma działanie łagodzące, przez to preparat również nie podrażnia skóry. Według producenta płyn zmywa makijaż i wszelkie zanieczyszczenia pozostawiając uczucie świeżości i czystości nie podrażniając przy tym oczu, zmiękcza i utrzymuje nawilżenie warstwy rogowej skóry, nie zatyka porów. Rzeczywiście moja skóra i oczy nie zostały podrażnione, nie zapchał również porów. I tu chyba kończą się jego zalety…..

    Płyn oczywiście zmywa makijaż, ale bardzo słabo. Przy demakijażu oczu ilość rzęs jaką straciłam próbując zmyć tusz (nie wodoodporny!) jest ogromna. Przy pierwszym dotknięciu płatków kosmetycznych zwilżonych naszym płynem, przytrzymaniu przy rzęsach, żeby tusz się rozpuścił i usunięciu go, zmyłam może połowę tuszu nałożonego na rzęsy. I nie byłoby z tym problemu, gdyby nie to, że przy drugiej próbie tusz został tak rozmazany, że przypominał dwa wielkie siniaki pod oczami. Co najgorsze próbując usunąć te plamy zacierałam tylko skórę, a one nadal zostawały. Przy użyciu innego płynu – zniknęły natychmiastowo. To jest jego wielki minus, gdyż cały demakijaż oczu zajmował mi 3 razy tyle czasu ile powinien i dodatkowo musiałam nabyć nowy preparat, żeby usunąć pozostałości, które nie zostały zmyte.

    Podsumowując, płyn zdecydowanie nie spełnia moich oczekiwań i na pewno nie sięgnę po kolejną buteleczkę. Cena również nie jest najniższa, gdyż za 100 ml płacimy ok 14 zł. Biorąc pod uwagę cenę i jakość produktów do demakijażu Garnier’a jest to po prostu nie opłacalny zakup. Jakie są Wasze doświadczenia z tym produktem? Podobne, czy ja po prostu trafiłam na pechową partię? 

    Owym płynem, który ratował „katastrofę” na mojej buzi był Lireac DÉMAQUILLANT DOUCEUR - Płyn micelarny do demakijażu twarzy i oczu. Jest to mój pierwszy produkt tej firmy. Płyn ma delikatny zapach, który wg. mnie nie będzie drażnił osób nielubiących kosmetyków zapachowych. Przy delikatnym makijażu oka usuwa wszystko bez zastrzeżeń, przy makijażach wieczorowych nie sprawdza się w 100%. Płyn nie podrażnia, nie wysusza i nie ściąga skóry. Ja po demakijażu skóry myję twarz żelem do twarzy. Ta kombinacja pozwalała mi zmyć cały makijaż pozostawiając skórę gotową do tonizowania i nałożenia kremu.


    Płyn nie zawiera alkoholu, przez co nie wysusza skóry. Dodatkowo zawarte w nim substancje czynne takie jak wyciąg z kwiatów lnu i malwy, które mają właściwości nawilżające. Producent pisze, że płyn nie wymaga spłukiwania. Po demakijażu moja skóra było trochę lepka, więc nie wyobrażam sobie nie użycia żelu do mycia twarzy. Ogólnie płyn oceniam na dobry. Cena nie jest najniższa – za produkt 200 ml zapłacimy ok 55 zł.

    Następny w kolejce do testów jest Płyn Micelarny z olejkiem – nowość firmy Garnier. Chcecie recenzję?

    czwartek, 16 czerwca 2016

    Recenzja pomarańczowego kremu do rąk firmy Kinetics

    Która z nas nie marzy o pięknych i zadbanych dłoniach? Bez przesuszeń, pęknięć, niedoskonałości....

    Na rynku zarówno kosmetyków profesjonalnych jak i drogeryjnych mamy wiele produktów do rąk. Producenci prześcigają się w swoich zapewnieniach na temat jakości swych produktów. Ale czy rzeczywiście jest to prawda? Ze względu na swoją pracę zawodową udało mi się przetestować wiele kremów/balsamów do rąk. W tym 
    i w następnych postach będę starała się przybliżyć Wam niektóre z nich. Może pomogę w odnalezieniu Waszego jedynego i niezastąpionego kremu? ;)

    Na początek chciałabym Wam przedstawić mało znany krem: Kinetics Hand & soul – Lotion do rąk o zapachu pomarańczy i drzewa sandałowego.
    Na opakowaniu producent rozpisuje się tylko o aromaterapeutycznym wpływie kremu na nas i nasze samopoczucie. Nic o właściwościach……

    Spójrzmy na skład: całkowicie chemiczny, nie widzę olejów, wyciągów, czy naturalnych składników aktywnych. Dodatkowo możemy znaleźć EDTA i BHT – substancje szkodliwe dla kobiet w ciąży i czasie laktacji.

    Opakowanie ma pojemność 250 ml

    Cena: w perfumeriach HEBE ok 25 zł, ja za swój zapłaciłam 10 zł.

    A teraz trochę o moich odczuciach. Krem rzeczywiście przyjemnie pachnie, lecz zapach nie utrzymuje się dłużej niż 5 minut. Nie pozostawia tłustej warstwy, ładnie i szybko się wchłania. Jednak przy bardzo przesuszonych dłoniach trzeba smarować ręce dość często. Plus za opakowanie: z pompką, co czyni nasz krem bardziej higieniczny.

    Czy kupię go ponownie? Na pewno nie. Wolę wydać większą kwotę na krem z lepszym składem (tzn. większą ilością składników aktywnych: witamin, olei, wyciągów) ale mieć świadomość, że nie nakładam na skórę samej chemii.

    piątek, 10 czerwca 2016

    Weekendowe pazurki na weekend

    Weekendowe pazurki na weekend

    Witajcie.
    Piatek, piąteczek, piątunio....nie wiem jak u Was, ale piątek jest to mój ulubiony dzień tygodnia. Szczególnie ta część dnia po 16 :) Cały weekend przed nami. 

    Aby uczcić piękny (mam nadzieję), wiosenny weekend na moich pazurkach zagościła stylizacja wykonana hybrydą z ubiegłorocznej kolekcji wiosennej firmy Kabos o nazwie Weekend :)


    Jak Wam się podoba?

    wtorek, 7 czerwca 2016

    They're real Benefit - recenzja

    Kiedy skończył się mój ulubiony tusz do rzęs, a niestety nie zdążyłam zaopatrzyć się w nowy, postanowiłam przetestować They’re real firmy Benefit, który jakiś czas temu otrzymałam w jednym z urodowych boxów. W pudełku otrzymałam miniaturkę, pełnowymiarowe opakowanie o pojemności 8,5 g jest to koszt 135 zł.
    Zgodnie z obietnicami producenta gumowa szczoteczka ma zapewnić długotrwały efekt sztucznych rzęs z pokryciem nawet najkrótszych rzęs. Nie rozmazuje się i nie wysycha.
    W mojej opinii szczoteczka jest wygodna w użyciu, o ile się do niej przyzwyczaimy. Parę początkowych prób skończyło się nieprzyjemnym dłubnięciem w oko. Przez pierwszy miesiąc użytkowania efekty były porównywalne z zapewnieniami producenta: rzęsy wydawały się dłuższe i grubsze, nie odbił się na powiekach i się nie osypał. Nie zauważyłam również efektu pajęczych nóżek. Aczkolwiek efekt sztucznych rzęs (przy moich średniej długości rzęsach) nie był zauważalny. Niestety po ponad miesiącu od otwarcia tusz zaczął wysychać, osadzać się w malutkich grudkach na szczoteczce. Nie widać już również takiego efektu jak początkowo.
    Mimo, iż tusz ten nie jest produktem wodoodpornym poddałam go testowi na trwałość w wilgotnych warunkach. Po przyjściu do domu z pracy postanowiłam wziąć gorącą kąpiel, żeby sprawdzić jak się tusz zachowa. Niestety tutaj zawiódł – po kąpieli wyszłam z efektem „pandy” pod oczami. Raczej nie poleciłabym go Paniom, które lubią chodzić na siłownię/saunę z umalowanymi rzęsami.
     
    Przy swojej trwałości mascara jest zadziwiająco łatwa do zmycia. Do demakijażu oczu używam jednofazowego płynu miceralnego Lireac oraz mleczka do demakijażu Charmine Rose (recenzja już niedługo:)). Przy mleczku proces zmywania trwa troszkę dłużej, ale również sprawnie.

    Przy marce Benefit nie można nie wspomnieć również o opakowaniu. Pełny produkt przyciąga swoim metaliczno-szarnym kolorem oraz eleganckim opakowaniem. Tusz prezentuje się na ekskluzywnie, tylko pytanie brzmi…… czy za taką cenę nie oczekujemy czegoś więcej niż tylko ładnego opakowania? Czy może opakowanie nie jest tylko wabikiem na kobiety, które (niestety) są w pewnym sensie srokami? :)

    Czy kupię go ponownie? Raczej nie, biorąc pod uwagę cenę pełnowymiarowego opakowania.

    Może trafiłam na „felerne” opakowanie, może ten tusz tak ma…., ale nie spełnił on moich oczekiwań…. Dajcie znać, czy go używałyście i jakie są Wasze opinie.

    poniedziałek, 30 maja 2016

    Manicure hybrydowy Semilac

    Cześć Dziewczyny,

    Poniżej wrzucam kolejną stylizację - tym razem manicure wykonany hybrydą firmy Semilac, kolor Violet Grey. Jest to moje pierwsze zetknięcie z lakierami tej firmy. Już niedługo
    pierwsze wrażenie na temat tych hybryd.

    Jak Wam się podoba kolor? Według mnie jest bardzo ciekawy i nietypowy.



    wtorek, 24 maja 2016

    Wiosenne pazurki

    Wiosna…..która z Was nie lubi tej pory roku? Wszystko się budzi się do życia: słońce wychodzi zza chmur, na drzewach widać pierwsze pąki, wszędzie kwitną kwiaty, łatwiej jest wstać rano z łóżka….. :) Zmianę pogody i jej wpływ na nas można również zobaczyć na paznokciach. Wiele z nas pozwala sobie na radosne, żywe kolory, które od razu rzucają się w oczy i wywołują uśmiech na mojej twarzy.

    Na pazurkach, które wykonuję również zagościła wiosna. Do ich wykonania użyłam lakierów hybrydowych:
    - baza – Harmony Gelish
    - lakier granatowy – One Step Romeo firmy Kabos. Jestem wielką fanką różnych odcieni niebieskiego, nawet tych bardziej stonowanych i ciemniejszych. Łącząc go z „żywszym” kolorem możemy stworzyć całkiem ciekawą stylizację.
    - lakier Freestyle firmy Kabos. 
    - top Artistic.
    - naklejki dodające wiosennego akcentu.

    Poniżej zdjęcie pazurków, które wykonałam.



    Jakie są Wasze ulubione wiosenne kolory i stylizacje?

    środa, 18 maja 2016

    Recenzja kremu do stóp Podologic med+

    Nareszcie! Mróz odpuścił ;-) Nie wiem jak Wy, ale ja nie znoszę zimy. Nie tylko dlatego, ze jest po prostu zimno. Głównie dlatego, że moja skóra jest szara, szorstka, wysuszona od centralnego ogrzewania i domaga się słońca!
    Szczególnie teraz kiedy słońce coraz częściej zagląda nam w okna, moje pięty wołają o pomstę do nieba… ale mam na nie niezawodny produkt! Jest to krem Podologic med.+.
    Już po pierwszym użyciu skóra jest miękka i gładka (no dobrze, zależy do jakiego stanu doprowadziłyście pięty przez zimę :p), a po regularnym używaniu, np. po tygodniu stópki są po prostu boskie! Potem wystarczy smarować raz na jakiś czas w celu podtrzymania efektu :-)
    W składzie znajdziemy m.in.: wosk pszczeli, olej z pestek sezamu, olej z eukaliptusa i mocznik dzięki, któremu nasze stópki będą miękkie i miłe w dotyku.
    Jednak krem nie jest dobry dla kobiet w ciąży i kobiet karmiących ze względu na zawartość: BHA, EDTA.
    Tylko niewielka ilość kremu nałożona na stopy działa, przez co krem mimo pojemności starcza na jakiś czas. Wmasowujemy równomiernie krem na stopach, zakładamy skarpetki SPA i  możemy iść spać. Krem zrobi za nas całą pracę, kiedy my regenerujemy się po ciężkim dniu :D

    Czy to nie cudowne?!?!?!?!

    Nie lubię tłustych, klejących i marzących się kremów. Ten jest leki, wydajny i ma przyjemny zapach.

    Nazwa Podologic med.+
    Cena: ok 13,50 zł
    Pojemność: 100 ml
    + trzeba kupić skarpetki SPA

    Wg mnie jest to największe (moje) odkrycie, jeżeli chodzi o pielęgnację stóp.

    Teraz malujemy pazurki i jesteśmy gotowe na sandałki!!! :-)