Po
rozczarowaniu jakim był tusz Benefit – They’re real postanowiłam poszukać
dobrego produktu na półkach drogeryjnych. Pomocne przy tym były promocje
Rossmannowe -49%. W szufladzie mojej toaletki wylądowało parę nowych
egzemplarzy…. :)
Dziś,
po ponad 2 miesięcznym testowaniu chciałabym Wam przedstawić perełkę, którą
udało mi się wyłowić zupełnie przez przypadek :)
Maybelline
– Lash Sensational jest to jeden z najlepszych tuszy jakie dotychczas miałam.
Opakowanie jest standardowe – niczym szczególnym się nie wyróżnia, ale nie jest
pospolite. Ładnie wygląda na toaletce i bardzo wygodnie leży w ręku.
Zaskoczeniem była dla mnie szczoteczka – ma różnej długości silikonowe włoski,
dzięki czemu jesteśmy w stanie dotrzeć nawet do najmniejszych rzęs. Niestety do
jej kształtu trzeba się przyzwyczaić. Nie raz skończyłam ze szczoteczką w oku
:( ale jak nauczyłam się jak jej używać została moim ulubieńcem. Swoją
trwałością dorównuje tuszom najlepszych marek wysokopółkowych.
Zalety:
-
ładny, czarny kolor
-
nie tworzy efektu pandy, nawet w wilgotnych warunkach
-
nie kruszy się
-
ładnie rozdziela rzęsy, nie tworzy efektu pajęczych nóżek
-
po ponad 2 miesiącach używania jest nadal jak po otwarciu – nie zasycha, nie
tworzy grudek
- pogrubia
- wydłuża rzęsy
- dobrze dozuje produkt - nie musimy wycierać szczoteczki nawet przy pierwszym użyciu
- wydajna
- cena - w promocji zapłaciłam mniej niż 20 zł
Wady:
-
nietypowa szczoteczka, ale po kilka razach przyzwyczajamy się do niej,
więc ten punkt znika ;)
Co prawda mam jeszcze kilka mascar w zanadrzu, ale ta
na pewno będzie moim ulubieńcem i przy najbliższej promocji ją zakupię.
Napiszcie, czy już go używałyście i jakie są Wasze
opinie o tym tuszu? Może macie inne, godne polecenia mascary Maybelline?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz