Cześć,
Dziś chciałabym Wam przedstawić kolejne odkrycie w mojej pielęgnacji, który na stałe zagości w mojej łazience. Mimo, iż znalazłam już swój żel do mycia twarzy będąc na zakupach w Rossmanie postanowiłam wypróbować coś nowego, innego, coś czego jeszcze nie używałam. Wybór padł na olejek do mycia twarzy Bielendy. Jeżeli jesteście ciekawe mojej opinii - zapraszam do dalszego czytania.
Firmę Bielenda znam i stosuję jej produkty już od wielu lat, lecz te z linii profesjonalnych, przeznaczonych do gabinetów kosmetycznych. Bardzo lubię ich preparaty do zabiegów na ciało jak i maski algowe. Chyba dlatego skusiłam się na ten olejek. Jak wiecie do tej pory używałam żelu do mycia twarzy Yves Rocher (recenzja znajduje się już na blogu - link), jednak w cenie regularnej jest on dość drogi w porównaniu do wydajności produktu. Postanowiłam zatem poszukać jakiegoś tańszego zamiennika. Olejek kupiłam w promocji - 13 zł za 140 ml. Produkty przeznaczony jest do cery suchej, skłonnej do utraty nawilżenia, jędrności i elastyczności. Dzięki składnikom w nim zawartym ma skutecznie rozpuszczać makijaż, oczyszczać skórę z zanieczyszczeń, odświeżać, jednocześnie nie obciążając jej i pozostawiając miękką w dotyku. Czy to, co deklaruje producent jest prawdą?
Olejku używam już około miesiąc czasu i muszę przyznać, że z moją bardzo suchą skórą radzi sobie rewelacyjnie. Buzia po umyciu pozostaje nawilżona, lekko natłuszczona, ale nie lepiąca, a przede wszystkim nie czuję ściągnięcia mimo kontaktu skóry z wodą. Spokojnie mogę nie użyć na noc kremu (jeżeli już nie mam ochoty i czasu na moją rutynową wieczorną pielęgnację) i wiem, że nie będę odczuwała nieprzyjemnej suchości. Dobrze domywa makijaż z twarzy (oczy zmywam płynem micelarnym), a buzia pozostaje gładka i miła w dotyku.
Jak go stosuje?
Najpierw wykonuje wstępny demakijaż oczu i twarzy płynem micelarnym, następnie przechodzę do oczyszczania olejkiem.
Zgodnie z zaleceniem producenta - na zwilżone dłonie pompuję olejek (1 pompka) i rozcieram w dłoniach. Wówczas powstaje lekka, biała emulsja, którą dopiero myję buzię. Całość zmywam wodą i następnie tonizuję skórę - dzięki tej czynności również widzę, że makijaż jest dobrze zmyty.
Opakowanie jest wykonane z miękkiego plastiku, z pompką, która tylko raz na samym początku mi się zacięła, ale już nie mam z nią problemów. Czasem tylko "pluje" produktem na większą odległość, więc musimy być czujne :) Jedynym minusem jaki widzę to wydajność. Byłam przekonana, że produkt w formie olejowej wystarczy na znacznie dłużej. Przy codziennym stosowaniu wystarczy na ok 4-5 tyg. (czyli mniej więcej tyle samo ile żel w Yves Rocher, którego jak mi się wydaje używałam jednorazowo większą ilość).
Jeszcze na koniec dwa słowa o składzie, gdyż jest on dość krótki. Na pierwszym miejscu znajduje się parafina, która wiem, że przeraża wiele z Was. Moim zdaniem produkt, który jest na twarzy kilkanaście sekund nie spowoduje zapchania, nawet z parafiną na początku składu :) dodatkowo znajdziemy również olej sojowy, arganowy, palmowy oraz kwas hialuronowy. Przeglądając blogi innych dziewczyn, które opisywały ten produkt zauważyłam, że skład został ograniczony - jest mniej rodzajów olejów, ale i mniej chemii. Dla mnie zmiana na plus.
Stosowałyście ten olejek? Jakie są Wasze opinie? A może polecanie inny dobry produkty do mycia twarzy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz